Kot
Wstałam sobie rano i poszlam do lustra bo lubie sie w nim przeglondac. Nagle mame przyszla.
-Co ty robisz kurwo. Szkola za pienć minut.-powiedziala zla i zaczela mi zaplatac warkocza.
-Lel mame zdonrze.-powiedzialam rozkoszujonc sie jej dotykiem. -Dzienkuje mame! Wyhodze!-krzyknelam i pobieglam do drzwi.
Hwila, hwila. Czemu mam na sobje pirzamy.
-Co ty tu jeszcze robjisz dziecko.
-Lel mame jestem w pirzamie. Kurde bele. -zasmialam sie glupio i pżebrałam sie. Zapomnialam sie dzisiaj umyć.. znowu. Od poczontku tygodnia to sie dzieje. A jest pjontek. No i huj. Ubrana wybjeglam na korytaż, biegnac ciagle przed siebie. Wyszedłam z domu i potknelam sie o cos. To byl koszyg. Wyturlalo sie cos z njego. Durza kula siersci. Jezó to kot.
-Choć do mnie pjenkny.-powjedzialam i wzielam go na rence. Przyczepiony do jego wonsa byl liscik.
"Lel zajmij sie mojim kotem pjenkna. Wruce po niego dzisiaj wieczorem i cie ostro wyruham."
-O muj borze ksionże!!!-krzyknelam. Wżuciłam kota do plecaka i pobieglam prosto do szkoly. Rozglondalam sie po kolegach. Wszyscy chlopcy sie na mnie patrzeli. To pewnie jeden z nich. Poszedłam krokiem modelki do klasy, usmiechajonc sie szeroko do nich wszystkich. Wyciongnelam kota z plecaka i powonhalam go. Pahniał tak mensko.
-Kocie. Kto jest twoim właścicielem.-powiedzialam do niego a on jakby orzył. Zostawiłam żeczy i poszłam za nim. Zaprowadził mnie do toalety i napił sie wódy. Po czym znowu zasnoł.
-Ty jebany kocie. Czemó!?!?!?-krzyknełam rozpaczliwie a do toalety wszedł senpai.
-Co ty tu robisz. Chce sikać.-powiedział pewny siebie, spojrzał na mnie jakby hciał mnie tu i teraz a ja sie zarumieniłam bo zaczoł go wyciongać.
-Senpai nie tutaj.-zahihotałam dziko i aż mi ślinka pociekła
-Hui mnie to.-powiedział kuszonco i sikał.
-Ale masz durzego senpai. Hce go dotknonc.-mruknelam napalona do granic morzliwosci a na niego rzucil sie kot i go podrapal w czółe miejsce. Byłam zrozpaczona. Hui mojego senpaia no nie.
-Onie ty kocie.-mruknelam i poszlam prosto do domu. -Zniszczyles mi rzycie.-dodałam wściekła
Połorzyłam sie w domu na kanapie i przeglondałam fejsbuka i profil senpaja rozmarzona. Usłyszałam stukanie w okno. zignorowałam je. To pewnie gałonź. Ktoś przez nie wskoczył.
-Przyszedlem Cie wyruhać.-oznajmił mi dumnie wypinajonc piers
-Jacob?!?! Jacob Blak?!?!-wrzasnelam wystraszona. przecierz on jest psem.
-Tak. Ruhajmy sie.- wzioł mojom głowe. Nahyliłam sie i wziełam go do ust. Nie hcialam tego, wienc odgryzlam go.
-Zabieraj kota i spjerdalaj do swojego lasu jebany pedofilu. Nie jestem jełopkom. Wiem rze masz innom!!! A ja mam senpaia.-pierwszy raz bylam taka pewna siebie. To bylo niesamowite.
Powiedziałam a on wyszedl. Kot za nim. Przyszła mame.
-Czemó mienso leży na ziemi kurwo. -powiedziała podnoszonc jego członka. -Zara zrobie kotleciki.
Mame. Tylko ty mnie kochasz. Powiedzialam a w oczku zakrenciła mi sie łezka.